Argentyna na 3,5 miesiąca przed Mundialem
Mistrzostwa Świata 2014 zbliżają się wielkimi krokami. Jako, że ich areną będzie kraj południowoamerykański – Brazylia oczy kibiców na całym świecie w szczególności będą zwrócone na drużyny z tego kontynentu. Spośród wszystkich 32 reprezentacji jakie w czerwcu i lipcu ujrzymy na boiskach kraju kawy aż sześć jest członkiem strefy CONMEBOL. Chociaż ostatnimi czasy nie bardzo mam wenę i chęć do tworzenia to pozwolę sobie przyjrzeć się bliżej sytuacji przedstawicieli zielonego kontynentu na ostatniej prostej przed tą imprezą.
Na początek zacznijmy od Argentyny:
W porównaniu z czasami kiedy fotel selekcjonera piastował Diego Maradona wydawałoby się, że niewiele się zmieniło, bowiem najbardziej rozpoznawalnymi piłkarzami „Albicelestes” nadal są Lionel Messi, Javier Mascherano, Ángel Di María czy Gonzalo Higuaín. W szeregach dwukrotnego mistrza świata od objęcia sterów przez Alejandro Sabellę doszło jednak do bardzo radykalnych przeobrażeń. Nowa formacja w systemie 4-2-2-2 z dwoma defensywnymi pomocnikami, dwoma skrzydłowi i dwoma napastnikami to system, który ma poprowadzić Argentyńczyków po mundialowy medal. Niezmienny pozostaje tylko system wybrania kadry tzn. powołanie 26 zawodników na marcowy mecz towarzyski (tym razem będzie to wyjazdowe starcie z Rumunią) i w maju wypromowanie z tego grona 23 graczy, którzy podają do kraju kawy. Jak na razie mamy dwudziestu piłkarzy grających na co dzień w Europie, dwóch obrońców z innych latynoamerykańskich lig (brazylijskiej i meksykańskiej) oraz czwórkę z ligi rodzimej (zgodnie z moimi przewidywaniami są to Maxi Rodríguez i Éver Banega z Newell’s Old Boys plus Fernando Gago i trzeci bramkarz Agustín Orion z Boca Juniors).
Największym modyfikacjom uległa defensywa. Podstawowymi bramkarzami ciągle są Sergio Romero oraz Mariano Andújar, ale pierwsza linia została zupełnie przeobrażona. Jedyną niezmienną jest obecność na prawej obronie Pablo Zabalety z Manchesteru City. W razie czego jego alternatywą jest Hugo Campagnaro z mediolańskiego Interu.
Parę stoperów powinni tworzyć Ezequiel Garay i Federico Fernández, którzy swoją szansę w drużynie narodowej dostali dopiero za kadencji Sabelli. Przynajmniej w eliminacjach i meczach towarzyskich wywiązywali się ze swoich zadań nienagannie. Na fazę grupową taki mur wystarczy, ale im dalej w las (tzn. w turniej) tym coraz bardziej będzie trzeba się niepokoić, bo dla napastników brazylijskich, niemieckich czy nawet portugalskich (Cristiano Ronaldo) taka obrona jest jak najbardziej do przebicia. Rezerwowi stoperzy to nowicjusze. Są nimi Gino Peruzzi z Catanii, a także Lisandro Ezequiel López (mistrz Argentyny z połowy 2012 roku w Arsenalu de Sarandí, dziś wypożyczony z Benfiki do Getafe). Ten drugi ciągle czeka na swój debiut w kadrze, ale z drugiej strony dobrze, że szkoleniowiec daje szansę młodzieży. Jest jeszcze Nicolás Otamendi wypożyczony na najbliższe pół roku do Atlético Mineiro z FC Porto, ale coś czuję, że ów defensor odpadnie w ostatniej selekcji.
Wyrażam jednak wątpliwość w kwestii Peruzziego, który przez pierwszą połowę tego sezonu zmagał się z kontuzją, a teraz kiedy wrócił do gry spisuje się bardzo przeciętnie walcząc ze swoim klubem o utrzymanie we włoskiej Serie A. Czy nie lepszym rozwiązaniem byłby doświadczony Gonzalo Rodríguez będący czołowym obrońcą we Fiorentinie, która uczestniczy w 1/8 finału Ligi Europy i okupuje czołowe lokaty na Półwyspie Apenińskim?
Największe zmartwienie wywołuje lewa obrona. Ją tworzą dwaj piłkarze prowadzeni w przeszłości przez Sabellę. Do niedawna faworytem do obsadzenia lewej flanki wydawał się Clemente Rodríguez, ale w ciągu ostatniego pół roku 32-latek przepadł w São Paulo FC, w tym mercado nie znalazł sobie nowego klubu i na mundial niestety nie pojedzie. Wobec tego niemal pewien pierwszego składu jest Marcos Rojo ze Sportingu Lizbona. Zawodnik szybki, ale grający bardzo nierówno i dość ostro. U selekcjonera ma dodatkowe punkty, bo był piłkarzem Estudiantes La Plata prowadzonego przez Sabellę. Jego zmiennik José María Basanta z meksykańskiego Monterrey to wychowanek akademii „Los Pincharratas” w czasach gdy w tej pracował aktualny trener argentyńskiej ekipy. Solidny na poziom Ligi MX, ale do klasy światowej na pewno się nie zalicza.
O defensywnych pomocników jako tako można być spokojnym. Javier Mascherano (któremu już tylko pięciu meczów brakuje do setki w reprezentacyjnej koszulce) powinien zabezpieczać tyły pomocy aż do ćwierćfinału. Potem może być różnie. Wiele zależy od tego kto będzie jego partnerem na tej pozycji. Optymalnie będzie to ktoś grający aktualnie w Primera Division de Argentina, a mianowicie Éver Banega z Newell’s Old Boys tudzież Fernando Gago z Boca Juniors. Obaj powoli rozkręcają się w rytm sezonu i grają u swoich pracodawców pierwsze skrzypce. Maxi Rodríguez strzelił trzy gole w ostatnich trzech spotkaniach NOB przełamując strzelecką niemoc, a Gago chociażby dośrodkowywał z kornera przy zwycięskim golu dla Boca Juniors w starciu z Estudiantes La Plata zapewniając „Xeneizes” pierwszą wygraną od siedmiu meczów. Wydaje się, że obaj panowie będą w formie na czerwiec, ale z ich oceną jeszcze bym się wstrzymał.
Kwartet z ligi argentyńskiej: Maxi Rodríguez, Agustín Orion, Éver Banega, Fernando Gago. Czy któryś z nich załapie się do wyjściowego składu „Albicelestes” na Mistrzostwach Świata?
W razie czego na liście figurują jeszcze Lucas Biglia przyzwoicie radzący sobie w Lazio oraz José Ernesto Sosa, który jest tylko rezerwowym w madryckim Atlético aczkolwiek i tak zostanie powołany niezależnie od formy jaką będzie dysponował bowiem jest wychowankiem Estudiantes La Plata, a co za tym idzie ulubieńcem Alejandro Sabelli, więc o powołanie drżeć nie powinien.
Na skrzydłach wydawałoby się, że opcji jest wiele, ale sytuacja wcale nie wygląda tak bajecznie. Lewą flankę bez wątpienia obsadzi Ángel Di María, ale pozostaje pytanie co z prawą? Tam podczas kwalifikacji nierzadko testowani byli nominalni napastnicy: Rodrigo Palacio i Ezeqiuel Lavezzi. Można się spodziewać, że właśnie któryś z nich zostanie wystawiony jako prawoskrzydłowy. Jeśli chodzi o ewentualnych zmienników to wielkiego wyboru nie ma.
Powołani na Rumunię zostali również dwaj eks-pomocnicy Vélezu Sársfield tzn. Ricardo Álvarez, który gra regularnie, ale swoją postawą w Interze nie porywa oraz Augusto Fernández, który zaledwie rywalizuje z Celtą Vigo o pierwszoligowy byt w lidze hiszpańskiej. Pozostaje jeszcze Maxi Rodríguez odzyskujący powoli formę z ubiegłego roku, ale jeśli podstawowi piłkarze będą zdolni do gry to tego czeka jedynie rola rezerwowego. Brakuje zdolnego Érika Lamela, który w Tottenhamie nabawił się kontuzji pleców (pauza potrwa jeszcze około miesiąca) oraz Javiera Pastore, który podobno skłócony z Sabellą wobec czego szans na powołanie nie ma podobnie jak krnąbrny Carlos Tévez.
Nazwisk na szpicy z pewnością przedstawiać nie trzeba. Lionel Messi, Gonzalo Higuaín i Sergio Agüero to klasa sama w sobie i nie rozpisując się dłużej oby utrzymali swoją skuteczność z sezonu 2013/2014, a wtedy rywale będą mogli poważnie obawiać się starć z reprezentacją Argentyny.
Torneo Final 2014: Atlético de Rafaela pierwszy raz w dziejach zwycięża z Boca Juniors!
Zakończyła się trzecia kolejka sezonu zamknięcia w lidze argentyńskiej, którą rozegrano w środku tygodnia. W jej ostatnim spotkaniu Atlético de Rafaela udowodniła, że wysoka wygrana z półrezerwowym Lanús kilka dni temu nie była dziełem przypadku i dzisiejszej nocy pokonali przed własną publicznością Boca Juniors. Na Estadio Nuevo Monumental padł tylko jeden gol, a zdobył go środkowy obrońca gospodarzy tego obiektu Rodrigo Erramuspe w 56 minucie meczu wykorzystując dośrodkowanie z kornera od Césara Mansanelliego i trafiając do bramki głową po rykoszecie od pomocnika rywali Pablo Ledesmy.
Po utracie gola do rozpaczliwych ataków rzucili się goście, ale bramkarz miejscowej ekipy Esteban Conde oraz jego defensywa byli dzisiaj znakomicie dysponowani. Sam Conde obronił strzał Claudio Riaño w akcji sam na sam, wybił bardzo groźne dwa strzały z rzutów wolnych w wykonaniu Sáncheza Miño i Fernando Gago oraz na raty interweniował po uderzeniu z dystansu wprowadzonego dziś z ławki rezerwowych Emanuela Gigliottiego. Pierwsza linia Rafaeli trzymała z kolei na dystans bardzo aktywnego dziś młokosa Luciano Acostę nie dając mu dojść do głosu pod polem karnym.
„La Crema” dowiozła prowadzenie do ostatniego gwiazdka arbitra i odnosi pierwsze w swojej historii zwycięstwo przeciwko Boca Juniors. Co prawda jest to ich dopiero czwarty sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej ligi argentyńskiej, ale klub prowadzony przez Jorge Burruchagę czyni spore postępy czego efektem jest awans na trzecią lokatę w tabeli Torneo Final 2014 z siedmioma punktami na koncie. „Bosteros” dla odmiany jak na razie uciułali zaledwie jedno oczko.
Prowadzenie w klasyfikacji utrzymuje Estudiantes La Plata, który wczoraj w ogromnych kaźniach odniósł wygraną z Lanús 2:1, ale nadal jest jedyną drużyną, która w bieżących rozgrywkach sięgnęła po trzy punkty we wszystkich meczach. Oba gole dla „Pincharratas” uzyskał Guido Carrillo dla którego były to trafienia numer dwa i trzy potwierdzające, że ów napastnik ma zamiar powalczyć o miano króla strzelców, a także doprowadzić swoją ekipę na wysokie miejsce w końcowej klasyfikacji ligowej.
Newell’s Old Boys jedynie zremisował w Córdobie 1:1 z lokalnym Belgrano. Ich seria bez zwycięstwa w oficjalnych meczach wydłużyła się do trzynastu gier. W osiągnięciu pełnej puli tym razem przeszkodził im samobójczy gol Gabriela Heinze.
Bardzo ważne zwycięstwa odniosły Colón Santa Fe oraz Godoy Cruz. Ci pierwsi pokazali, że pomimo fatalnej sytuacji finansowej nie odpuszczą i wydostali się ze strefy spadkowej pokonując na wyjeździe 2:0 zespół Quilmes, który póty co przegrał wszystko i w „nagrodę” osunął się pod czerwoną kreskę.
Godoy Cruz pod wodzą Jorge Almiróna powoli nabiera barw. „Winiarze” zmierzyli się na El Monumental w Buenos Aires przeciwko River Plate. W poprzednim pojedynku na tym stadionie ponieśli klęskę 0:5, więc teraz musieli zmazać plamę z tamtego blamażu. I udało im się bowiem zatryumfowali 2:1 chociaż jako pierwsi stracili gola już w 11 minucie zawodów za sprawą Cavenaghiego, który wykorzystał nieuwagę obrońców i z bliskiej odległości trafił do siatki. Aczkolwiek bardzo szybko wyrównali za sprawą Leandro Grimiego (byłego obrońcy Sportingu Lizbona), który sześć minut później skutecznie dobił strzał po akcji z rzutu rożnego. Zwycięskie trafienie dla graczy z Mendozy zanotował w ostatnich sekundach doliczonego czasu drugiej połowy paragwajski napastnik Julio Rodríguez stając oko w oko z goalkeeperem przeciwnika i pokonując go uderzeniem wewnętrzną częścią stopy. Było to dla nich drugie zwycięstwo w tym sezonie.
Drużyna z zachodniej Argentyny nadal figuruje w ostatniej trójce premiowanej degradacją, ale do będących na bezpiecznej pozycji Colónu i All Boys traci tylko 0,011 punktu. Tabelę descenso zamykają Quilmes i Argentinos Juniors. Wygląda na to, iż tym drugim Claudio Borghi (który sięgnął z nimi po mistrzostwo Argentyny cztery lata temu) nie za wiele pomoże. Pozostało jeszcze wiele czasu, ale trzeba również pamiętać, że inni zagrożeni spadkiem nie łatwo będą oddawać punkty.
Belgrano zdobywa La Bombonera pierwszy raz od 19 lat!
W ten weekend rozegrana została druga kolejka Torneo Final 2014. Na jej zakończenie doszło do bardzo ciekawego starcia pomiędzy Boca Juniors, a Belgrano. Pojedynek ten rozegrano przy pustych trybunach Estadio La Bombonera. Było to następstwem odpalenia fajerwerków przez kibiców Boca podczas meczów z Rosario Central oraz Gimnasia La Plata w minionym Torneo Inicial za co komisja AFA zamknęła obiekt przy ulicy Brandsena w Buenos Aires na jedno spotkanie.
Pomimo to na boisku emocji nie zabrakło. Belgrano sprawiło gospodarzom psikusa ogrywając ich 3:2. Przebieg pierwszej połowy spotkania zupełnie nie wskazywał na rozwiązanie się worka z bramkami. Boca po pierwszych trzech kwadransach prowadziła 1:0, a jedynego gola przed przerwą strzelił już w 7 minucie wracający do zespołu „Xeneizes” stoper Juan Forlín, który wykorzystał kombinacyjne rozegranie rzutu wolnego i z paru metrów skierował piłkę do siatki głową. Do końca pierwszej połowy mecz był toczony w bardzo powolnym tempie jakby brak kibiców wywołał ospałość zawodników.
Po zmianie stron jednak rywalizacja znacznie się ożywiła. Nie chcąc wyjechać ze stolicy z zerowym dorobkiem podopieczni pełnego werwy Ricardo Zelinskiego ruszyli do zdecydowanej ofensywy. Bardzo szybko, bo w 47 minucie „Piratas” wyrównali straty. Dwudziestoletni pomocnik Emiliano Rigoni wykorzystał fatalną gapę obrony rywala, wyminął przewracającego się Nahuela Zárate oraz stojącego obok Daniela Díaza i mocnym strzałem z kilkunastu metrów skierował futbolówkę do siatki. Był to dla niego pierwszy gol podczas profesjonalnej przygody z futbolem.
W 65 minucie prowadzący zawody Germán Delfino podyktował rzut karny dla przyjezdnych za faul Nahuela Zárate na Césarze Pereyrze w szesnastce miejscowych. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Luciano Lollo i precyzyjnym strzałem po ziemi tuż przy słupku trafił na 2:1 dla Belgrano. Dla ów defensora była to druga bramka w tym sezonie i druga zdobyta z wapna.
Zdesperowani „Bosteros” próbowali doprowadzić do remisu, ale bez skutku. W okolicach 70 minuty bardzo groźny strzał z dystansu oddał wprowadzony chwilę wcześniej z ławki rezerwowych Luciano Acosta, lecz bramkarz gości Pablo Heredia wybił futbolówkę poza linię końcową murawy. W 80 minucie z rzutu wolnego uderzał Fernando Gago. Tym razem Heredia interweniował ze sporym trudem, ale piłka uciekła mu z rąk. Na całe szczęście obok strzał kolega z drużyny i wykopał ją poza boisko.
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry akcję graczy z Córdoby lewą flanką wyprowadził zmiennik Fernando Márquez. Kiedy znalazł się w polu karnym oddał strzał, który wyrzucił przed siebie Orion, dobijał César Pereyra. Pierwsza dobitka również została zatrzymana przez goalkeepera gospodarzy, ale druga znalazła drogę do bramki. „Piraci” prowadząc 3:1 mogli być już spokojni o trzy punkty jednak „Azul y oro” strzelili jeszcze honorowego gola za sprawą młodziutkiego Luciano Acosta, dla którego było to pierwsze oficjalnie trafienie w karierze. W tabeli Belgrano zgromadziło jak na razie cztery punkty, a podopieczni Carlosa Bianchiego tylko jeden.
Belgrano zwycięża na La Bombonera po raz pierwszy od 1995 roku. Smaczku temu tryumfowi dodaje fakt, że zrewanżowali się dzisiejszemu przeciwnikowi za porażkę 1:2 przed własną publicznością w ubiegłorocznym Torneo Inicial. Jak na razie piłkarze z Gigante de Alberdi są najskuteczniejszą drużyną podczas bieżących rozgrywek oraz mają najlepszą frekwencję bramkową w lidze bowiem w pierwszych dwóch kolejkach zdobyli aż pięć bramek tracąc cztery. Daje to średnią 4,5 goli na mecz, a przecież w Argentynie gradów goli przeważnie nie ma.
Ricardo Zelinski i Carlos Bianchi dziękują sobie za wspólne dziewięćdziesiąt minut przy pustych trybunach
W pozostałych spotkaniach drugiej kolejki doszło do paru niespodziewanych rezultatów. Zakończono także kilka ciekawych pass i serii. San Lorenzo de Almagro pokonało u siebie 1:0 Racing Club dzięki pięknemu trafieniu z nożyc Nicolása Blandiego w 8 minucie meczu. „Cuervos” na poły zrehabilitowali się za pierwsza dwie porażki w sezonie przeciwko Olimpo i Botafogo, ale w tym sezonie zapewne nieco odpuszczą rozgrywki ligowe ze względu na Copa Libertadores. Warto odnotować, że piłkarze z Estadio Nuevo Gasometro zrównali się z „La Academią” ilością zwycięstw w historii pojedynków między tymi ekipami. Oba kluby zanotowały po 59 zwycięstw, padło również 45 remisów.
Link do bramki Blandiego: http://www.youtube.com/watch?v=69yZHnglihY
Wydający się być już jedną nogą w drugiej lidze Colón Santa Fe odzyskał nadzieję i w takich samych rozmiarach pokonał innego kandydata do spadku Argentinos Juniors. „Los Saballeros” tym samym przerwali serię potyczek bez wygranej, która wyniosła aż 15 spotkań. Olimpo bezbramkowo zremisowało na wyjeździe z Tigre i przerwana została ich seria zwycięstw opiewająca na pięć meczów.
Estudiantes La Plata wymęczyli wyjazdowy tryumf z All Boys po golu Guido Carrillo w 64 minucie i po dwóch kolejkach są jedyną drużyną, która ma na koncie komplet zwycięstw w Torneo Final 2014.
Vélez Sársfield pokazał, że można łączyć rozgrywki ligowe z grą w Pucharze Wyzwolicieli pokonując na wyjeździe 3:1 innego reprezentanta Argentyny w tym turnieju czyli Arsenal de Sarandí. Wszystko gole w tej potyczce padły w drugiej połowie. Dwa gole dla „El Fortín” zdobył odradzający się jak feniks z popiołów snajper Mauro Zárate, jednego dorzucił strzałem z woleja Jorge Correa.
Wyniki pozostałych przedstawicieli kraju srebra w CL lepiej pominąć milczeniem. Newell’s Old Boys poniósł klęskę 0:3 w La Placie z miejscową Gimnasia y Esgrima. Seria bez zwycięstwa w oficjalnych spotkaniach wydłużyła się „Trędowatym” do 12 meczów.
Natomiast prezentujący do niedawna tak piękny futbol Lanús (grając w półrezerwowym składzie) został w identycznym wymiarze rozbity na własnej Fortalezie przez Atlético de Rafaela i zakończył swoją wspaniałą passę bez porażki w oficjalnych rozgrywkach, która wyniosła łącznie 18 meczów. Dwa gole dla „La Crema” uzyskał urugwajski napastnik Diego Vera, który potwierdził, że znowu ma zamiar liczyć się w walce o koronę króla strzelców ligi argentyńskiej. W Torneo Inicial 2013 zdobył osiem bramek i tylko jednej zabrakło mu do najskuteczniejszych Césara Pereyry z Belgrano i Mauro Matosa z All Boys (dzisiaj San Lorenzo de Almagro).
Na koniec akcent humorystyczny. Pojedynek Rosario Central versus River Plate zakończył się remisem 1:1. Szybkie prowadzenie „Milionerom” dał Manuel Lanzini, a dla gospodarzy wyrównał Carlos Luna strzelając gola swojemu byłemu pracodawcy. Nie to było jednak najciekawszym akcentem tego zmagania, a piesek, który w trakcie gry wbiegł sobie na boisko i bezpardonowo nafajdał na trawę.
Obok link do filmiku z całym tym zdarzeniem: http://www.ole.com.ar/futbol-primera/Juega-Kaka_0_1085891726.html
Czyżby to oznaczało, że liga argentyńska powoli schodzi na psy, a może cała ta sytuacja sprawi, że atencja i zainteresowanie nią wzrosną przynajmniej na chwilę, ale jeśli tak to na pewno nie z przyczyn czysto sportowych.
Pierwsza kolejka Copa Libertadores: Grêmio zwycięża w Urugwaju, Argentyńczycy zawodzą
Trwa pierwsza seria spotkań fazy grupowej Copa Libertadores 2014. Wielkich emocji i gradu bramek może w niej nie uświadczyliśmy, w końcu większość drużyn jest dopiero w fazie przygotowań do sezonu i nie wyszła jeszcze w rytm. Pomimo to zapadło kilka ciekawych rozstrzygnięć.
Grêmio Porto Alegre rozpoczęło tegoroczne zmagania w Pucharze od bardzo ważnego tryumfu z Nacionalem Montevideo. Piłkarze „Imortal Tricolor” zwyciężyli na Gran Parque Central 1:0. Spotkanie było bardzo wyrównane jednak to wicemistrzowie Brazylii mieli więcej szczęścia i zdołali wywieźć ze stolicy Urugwaju trzy punkty. W pierwszej połowie dominowali grający dzisiaj w czarnych koszulkach Brazylijczycy, ale to gospodarze stworzyli sobie groźniejsze sytuacje do trafienia. Bardzo bliski celu w okolicach 30 minuty był Rinaldo Cruzado, który silnym strzałem po ziemi z kilku metrów nieznacznie chybił obok bramki Marcelo Grohe.
Jedyny gol padł w 69 minucie. Ramiro przejął piłkę na prawym skrzydle, wbiegając w pole karne i dośrodkowując przed pole bramkowe skąd strzałem głową futbolówkę w siatce umieścił Cristian Riveros. W dalszej fazie zawodów Grêmio broniło korzystnego rezultatu i dzięki dobrej postawie stoperów Rhodolfo oraz Werleya oraz defensywnego pomocnika Edinho dowiozło prowadzenie do końcowego gwizdka arbitra.
Dość gorąco pod bramką Marcelo Grohe było w 89 minucie po tym jak Hernán Barcos, który nie zaliczy dzisiejszego występu do udanych zagrał piłkę ręką tuż przed własnym polem karnym. Prowadzący zawody Antonio Arias wskazał na rzut wolny na Nacionalu tuż przed linią szesnastego metra. Do stałego fragmentu gry podszedł znany kibicom calcio weteran Álvaro Recoba, ale strzelił prosto w mur. Defensywa graczy Endersona Moreiry spisała się dzisiaj na medal dzięki czemu piłkarze z Grêmio Arena już na starcie czynią spory krok w stronę wyjścia z grupy śmierci.
Gol Riverosa w linku obok: http://www.youtube.com/watch?v=IqRIXqy9XX0
Drugi pojedynek grupy 6 zakończył się wygraną Atlético Nacional nad Newell’s Old Boys. Na Estadio Atanasio Girardot również padł tylko jeden gol, ale za to jaki. W 81 minucie kapitalne uderzenie po ziemi z dwudziestego metra przypuścił pomocnik miejscowej ekipy Erwin Cardona całkowicie zaskakując bramkarza gości i kierując w ten sposób futbolówkę do siatki.
„Verdiblancos” przeważali przez całe dziewięćdziesiąt minut i powinni byli odnieść znacznie bardziej przekonujące zwycięstwo, ale skuteczność była dzisiaj na bakier. Pomimo to bardzo dobrze spisał się Sherman Cardenas z tym, że koledzy z ataku nie zdołali wykorzystać jego dograń. „La Lepra” również miała kilka okazji do trafienia, a nawet strzeliła dwie bramki, ale w obu przypadkach arbiter odgwizdał spalonego. Dla piłkarzy z Rosario jest to jedenasty z rzędu mecz bez wygranej w oficjalnych rozgrywkach.
Bramka Erwina Cardony: http://www.youtube.com/watch?v=S4Nb0m06Kps
Argentyńczycy jak na razie nie mają się z czego cieszyć. San Lorenzo de Almagro o czym wspominaliśmy przegrało w Rio de Janeiro z Botafogo. W grupie 8 Arsenal de Sarandí poległ 0:1 w Meksyku z całkiem obiecującym Santos Laguna. Gola na wagę trzech punktów dla miejscowej ekipy zdobył w 18 minucie ich najskuteczniejszy zawodnik Oribe Peralta ładnym uderzeniem pod poprzeczkę z parunastu metrów. Przez następne minuty aż do samego końca „Kanonierzy” dążyli do wyrównania strat, ale ta sztuka im się nie powiodła i wracają do domu z pustymi rękami.
W drugim meczu tego kwartetu Peñarol Montevideo z trudem zremisował 1:1 w Wenezueli z lokalnym Deportivo Anzoátegui, ale nie mają się czego wstydzić. Wilgotne klimaty w tym kraju nigdy do łatwych nie należały i wiele znanych drużyn chociaż pogubiło tam punkty to i tak zmagania grupowe zakończyło pomyślnie.
Powody do wstydu ma za to Lanús, który zaledwie zremisował bezbramkowo przed własną publicznością z chilijskim O’Higgins. Wygląda na to, iż tryumfator zeszłorocznej edycji Copa Sudamericana powoli opada z sił. Już w eliminacjach przeciwko słabemu FC Caracas momentami szło im naprawdę opornie, później wymęczony remis w lidze z Belgrano. Teraz w końcu napięty terminarz daje się „Granacie” we znaki.
Dla „Los Celestes” z Rancagua, którzy w grudniu wywalczyli pierwsze w historii mistrzostwo Chile i wracają do elitarnych rozgrywek Pucharu Wyzwolicieli po dokładnie trzydziestu latach przerwy ten punkt wywieziony z Buenos Aires jest sporym skalpem, który pozwala im mieć nadzieje nawet na walkę o awans do fazy pucharowej.
Inne starcie grupy 3 rozegrano w Kolumbii gdzie Deportivo Cali ograło u siebie paragwajskie Cerro Porteño 1:0 po golu Jhona Viáfary, byłego klubowego kolegi Grzegorza Rasiaka z Southampton.
W grupie 4 również miało miejsce zwycięstwo Kolumbijczyków nad Paragwajczykami bowiem będące w bardzo dobrej dyspozycji Independiente Santa Fe bez większych problemów pokonało w Bogocie 3:1 przeciętny Nacional Asunción. Wszystkie teamy z Kolumbii sięgnęły w tym tygodniu po trzy punkty.
Broniące tytułu Atlético Mineiro wymęczyło wyjazdową wygraną 1:0 z wenezuelskim Zamora FC. Zwycięskie trafienie zaliczył w 87 minucie Jô (najlepszy strzelec poprzedniej edycji CL) wykorzystując wrzutkę Ronaldinho z kornera. W tej grupie awans „Galo” i Santa Fe nie powinien stanowić wątpliwości.
Jedyną argentyńską ekipą jaka może być z siebie zadowolona jest grający w grupie 1 Vélez Sársfield, który po sporych męczarniach, ale ograł w Peru miejscowe Universitario. Jedynego gola dla nich zdobył na dziesięć minut przed końcem Héctor Canteros, który jak na razie strzelił dla „El Fortín” wszystkie gole w tegorocznych oficjalnych spotkaniach.
Gol Héctora Canterosa: http://www.youtube.com/watch?v=5Q87uqUgB78
Drugie starcie tego zestawienia również zakończyło się rezultatem 1:0. Atlético Paranaense w takich właśnie rozmiarach wygrało na Vila Capanema w Kurytybie z boliwijskim The Strongest. W barwach „Furacão” do gry wrócił zapomniany idol Adriano, który wkroczył na murawę w ostatnich pięciu minutach gry. Nic ciekawego nie zaprezentował, ale wielu fanów (jak i on sam) mają nadzieję na przynajmniej chwilowy powrót geniuszu.
W grupie 5 ubiegłoroczny ćwierćfinalista CL peruwiańskie Real Garcilaso wygrało 2:1 na Estadio Huancayo z Cruzeiro. Zwracając jednak uwagę na wysokogórskie tereny gdzie rozgrywano to spotkanie, spory potencjał Inków oraz nierówną postawę „Raposy” w poprzednich edycjach CL w jakich brali udział to wynik ten wcale nie jest niespodzianką. Universidad de Chile za to wymęczył pełną pulę rzutem na taśmę pokonując 1:0 w Santiago urugwajski Defensor Sporting.
Grupa 7 również rozpoczyna się falstartem Brazylijczyków bowiem meksykański Club de León pokonał 2:1 na własnym obiekcie Flamengo. Mistrzowie ojczyzny metysów mieli ułatwioną rywalizację, gdyż od 11 minuty grali w przewadze po czerwonej kartce dla gracza gości Amarala. W 31 minucie na prowadzenie „Lwy” wyprowadził Mauro Boselli wykorzystując rzut karny, ale dziesięć minut później paragwajski pomocnik Víctor Cáceres wykorzystał centrę z rzutu wolnego od Elano i celnym strzałem głową z kilku metrów doprowadził do wyrównania.
Po zmianie stron Boselli mógł zdobyć drugą bramkę z jedenastu metrów, ale jego pokręcone uderzenie z wapna w stylu Panenki wybił Felipe. W 68 minucie gospodarze jednak dopięli swego. Za sprawą pięknego uderzenia nożycami Franco Arizali ponownie objęli prowadzenie, którego nie oddali (stworzyli sobie nawet kilka okazji do podwyższenia zaliczki) i rozpoczynają fazę grupową z wysokiego C.
Gole z meczu León – Flamengo: http://www.youtube.com/watch?v=QKX7o2XTmL4
Co by nie mówić meksykańskie zespoły mogą zajść daleko w Pucharze Wyzwolicieli jeśli nie potraktują tych rozgrywek ulgowo. W drugiej potyczce tej grupy Emelec Guayaquil ograł 2:1 Bolívar La Paz potwierdzając, że również będzie liczył się w walce o 1/8 finału.
Botafogo pokonuje San Lorenzo na inaugurację fazy grupowej Copa Libertadores
W nocy z wtorku na środę o godzinie 23:00 na stadionie Maracanã w Rio de Janeiro rozpoczęła się faza grupowa Copa Libertadores 2014. Na jej start w ramach grupy 2 zmierzyły się wracające po 16 latach do południowoamerykańskiej elity Botafogo oraz aktualny, nieco szczęśliwy mistrz Argentyny – San Lorenzo de Almagro.
Znacznie lepsi w tym pojedynku okazali się zawodnicy z Brazylii wygrywając 2:0. „Fogão” już w eliminacjach pokazali, że wracają do wielkiej formy kiedy rozbili u siebie ekwadorskie Deportivo Quito. Dzisiejszej nocy gracze Eduardo Hungaro potwierdzili wielkie ambicje na nadchodzący rok.
Pierwszego gola w tegorocznych zmaganiach grupowych zdobył argentyński napastnik Juan Carlos Ferreyra w 29 minucie. Akcja bramkowa rozpoczęła się od rozgrywającego miejscowych Jorge Wagnera, który oddał strzał z dystansu z trudem wybity na bok przez goalkeepera gości Sebastiána Torrico. Jego wybicie okazało się jednak tak niefortunne, że piłka spadła pod nogi nadbiegającego „El Tanque”, któremu nie pozostało nic innego jak tylko umieścić piłkę w siatce.
„Cuervos” mieli w pierwszej połowie kilka ciekawych okazji do trafienia, ale zabrakło im skuteczności. Raz próbował Nicolás Blandi, ale chybił po strzale z parunastu metrów, a pod koniec pierwszej połowy sytuacji sam na sam z brazylijskim bramkarzem Jeffersonem nie wykorzystał Ángel Correa.
Niewykorzystane szanse się zemściły bowiem w 51 minucie Wallyson świetnym uderzeniem z dystansu skierował futbolówkę do siatki rywala i Botafogo podwoiło swoją zaliczkę, co pozwoliło im spokojnie dowieźć prowadzenie do ostatniego gwizdka. Po raz kolejny potwierdziła się wyraźna dysproporcja pomiędzy ligą brazylijską, a argentyńską na rzecz tej pierwszej. Najlepszym piłkarzem meczu, co ciekawe wybrano Juana Carlosa Ferreyrę, chociaż ten poza skuteczną dobitką nie pokazał dzisiaj nic zachwycającego. Zupełnie pominięto pomocników, a w szczególności dobrze spisujących się dzisiaj Nicolása Lodeiro i Jorge Wagnera.
Torneo Final 2014: Bezbramkowy szlagier pierwszej kolejki
Nowy sezon ligowy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Argentynie został zainaugurowany w dość patetycznym nastroju, który jest spowodowany tragicznym piątkowym wypadkiem samochodowym w Mendozie. Mniej więcej w takim stylu wyglądało najciekawsze spotkanie pierwszej kolejki Torneo Final w którym Newell’s Old Boys bezbramkowo zremisowali przed własną publicznością z Boca Juniors.
Dla drużyny z Rosario, która zanotowała fatalny koniec Torneo Inicial 2013 (a mimo to do ostatniej kolejki liczyła się w walce o tytuł) był to dziesiąty z rzędu ligowy mecz bez wygranej. Podopieczni Carlosa Bianchiego jednak również nie mają się czym pochwalić, bo ich czarna seria w lidze trwa od pięciu pojedynków. Na marginesie Agustín Orión rozegrał swoje setne spotkanie w barwach Boca.
W przypadku zawodników Alfredo Bertiego można byłoby wyrazić zrozumienie bowiem szykują się oni na bardzo ciężką przeprawę w pierwszej serii gier Copa Libertadores. W nocy z czwartku na piątek zmierzą się w Kolumbii przeciwko będącemu w fenomenalnej dyspozycji Atlético Nacional. Ogółem spośród wszystkich przedstawicieli Argentyny w CL obok NOB tylko Vélez zdołał uciułać punkt z Tigre, co i tak było dla nich rozczarowaniem. Arsenal de Sarandí i San Lorenzo de Almagro poniosły porażki, a Lanús dopiero jutro zagra na wyjeździe z Belgrano.
Wracając do wydarzeń z Estadio Marcelo Bielsa dla Newell’s pełne 90 minut rozegrał Ever Banega (wielki powrót do ligi argentyńskiej, wychowanek Boca), ale poza wywalczeniem paru kornerów nie pokazał nic szczególnego w tej konfrontacji. Jeśli chodzi o graczy gości to można ich wyśmiać za skuteczność. Piłka po strzałach Boca często przetaczała się parę centymetrów obok bramki. Najbliższej szczęścia był w pierwszej połowie najskuteczniejszy strzelec „Xeneizes” z poprzednich rozgrywek Emanuel Gigliotti, który kilkukrotnie dał radę przedrzeć się przez defensywę miejscowej ekipy, ale nie potrafił wykończyć żadnej z trzech dogodnych okazji chybiając lub celując prosto w bramkarza.
W 33 minucie jedna bardzo kontrowersyjna decyzja arbitra. Maxi Rodríguez ewidentnie był podcinany w polu karnym rywala przez Juana Forlína lecz gwizdek prowadzącego zawody Mauro Vigliano milczał. Doprowadziło to do wielkiego oburzenia na trybunach oraz u samego poszkodowanego, który przerwał na chwilę grę i nie szczędził się w słowach ripostując poczynania trójki sędziowskiej.
Podczas drugiej części zawodów dochodziło to tzw. wymiany ognia, raz atakowali jedni, raz drudzy. W ostatnich minutach gry szczęścia bliski był Fernando Gago, który otrzymał ładne podanie w polu karnym od Luciano Acosty, ale jego uderzenie po ziemi odbiło się od defensora miejscowych Miltona Casco i uderzyło w boczną siatkę. Końcowy wynik rywalizacji brzmiał 0:0. Co ciekawe znaczną przewagę w oddanych strzałach miała Boca, ale zdecydowanie lepsze posiadanie futbolówki (65-35 %) było po stronie gospodarzy.
Składy:
Newell`s Old Boys: Nahuel Guzmán; Marcos Cáceres, Diego Mateo, Víctor López, Milton Casco; Ever Banega, Hernán Villalba, Lucas Bernardi (C) (85′ Horacio Orzán), Víctor Figueroa (75′ Alexis Nicolás Castro); David Trezeguet (78′ Ezequiel Ponce) y Maxi Rodríguez
DT: Alfredo Berti
Boca Juniors: Agustín Orión (C); Hernán Grana, Daniel Díaz, Juan Forlín, Nahuel Zárate; Cristian Erbes (78′ Claudio Riaño), Pablo Ledesma, Fernando Gago, Juan Sánchez Miño; Juan Manuel Martínez (76′ Luciano Acosta) y Emanuel Gigliotti (86′ Federico Bravo)
DT: Carlos Bianchi
Żółte kartki: Víctor Figueroa, Diego Mateo (Newell’s Old Boys) – Nahuel Zárate (Boca Juniors)
Strzały: 5 – 13
Strzały na bramkę: 2 – 4
Rzuty rożne: 4 – 7
Podania: 331 – 245
Faule: 7 – 12
Spalone: 5 – 0
Newell’s Old Boys notują dość długą serię bez zdobycia pełnej puli jednak teraz nie jest to ich głównym problemem albowiem wkrótce czekają ich boje w Pucharze Wyzwolicieli gdzie trafili do grupy śmierci z Grêmio Porto Alegre, Atlético Nacional oraz Nacional Montevideo. Na inaugurację jak już wspomniano jadą do Kolumbii zmierzyć się z aktualnym hegemonem w rozgrywkach krajowych tego narodu.
Początek Torneo Final 2014 w cieniu tragedii
W ten weekend rozpoczął się nowy sezon w lidze argentyńskiej. Jego start pozostaje na marginesie wobec katastrofy jaka miała miejsce w piątek w Mendozie. Na zachodzie Argentyny doszło do okropnego wypadku drogowego w którym autobus zderzył się z tirem, co doprowadziło do śmierci siedemnastu osób. Zarówno na stadionach jak i w całym kraju wszechobecne są czarne wstęgi i inne oznaki żałoby.
Nawiązując do sportowych wydarzeń. Nowa kampania rozpoczęła się na obiekcie Estadio Ciudad de La Plata od starcia lokalnego Estudiantes z Arsenalem de Sarandí. Gospodarze wygrali 1:0, a rozgrywki zainaugurował gol samobójczy obrońcy Diego Braghieriego w 25 minucie meczu. Samo spotkanie większych emocji nie dostarczyło, bo piłkarze gości nie chcieli zużywać energii przed grą w Copa Libertadores, a powoli wracający do formy „Pincharratas” wykorzystali niedyspozycję podopiecznych Gustavo Alfaro.
W drugim spotkaniu inny team mający w kalendarzu Puchar Wyzwolicieli, a mianowicie Vélez Sársfield po przeciętnym widowisku bezbramkowo zremisował u siebie z Tigre. Mecz odbył się przy pustych trybunach gdyż Estadio José Amalfitani został zamknięty za wybryki kibiców „El Fortín” z końcówki zeszłego sezonu.
Następny uczestnik Copa Libertadores czyli San Lorenzo de Almagro chociaż wystawił do boju możliwie najsilniejszy skład to widać było, że uczynili to tylko po to aby zorganizować zawodnikom oficjalny trening przed wyjazdową potyczką z Botafogo w elitarnych rozgrywkach. Oficjalny debiut Edgardo Bauzy w roli szkoleniowca klubu z Estadio Nuevo Gasometro wypadł blado, a „Cuervos” polegli na wyjeździe 0:2 z walczącym o utrzymanie Olimpo Bahía Blanca.
„Aurinegros” wykorzystali frywolną postawę przeciwnika i w minutach 68-72 zaaplikowali mu dwie bramki. Pierwszą po fatalnym błędzie obrońcy Pablo Alvarado strzelił mający doświadczenie w lidze brazylijskiej Ezequiel Miralles. Drugą chwilę później dzięki centrze z wolnego Leonardo Gila uzyskał defensor Iván Furios trafiając do siatki głową. Pod koniec czerwoną kartkę zarobił podstawowy stoper mistrza kraju tanga Santiago Gentiletti. To było na tyle. Olimpo odniosło piąta ligową wygraną z rzędu coraz bardziej oddalając się od strefy spadkowej.
W starciu dwóch najsłabszych drużyn tabeli spadkowej Argentinos Juniors z wracającym na ich ławkę trenerską Claudio Borghim w towarzystwie dość sporych opadów i nasiąkniętej wodą murawy pokonali 2:1 Godoy Cruz przed własną publicznością. Piękną bramkę z dystansu i asystę dla gospodarzy zaliczył inny wielki powrót – Leonardo Pisculichi. Przy golu spora w tym zasługa bramkarza, który nie zdołał złapać mokrej piłki do rąk. Ze względu na dobre rezultaty zespołów plasujących się tuż na czerwoną kreską gracze ze stadionu Diego Maradony będą jednak musieli zdobyć sporo punktów w tym sezonie jeśli nie chcą w maju pożegnać się z Primera Division.
Będący w nieco lepszej sytuacji kandydaci do spadku Atlético de Rafaela i All Boys podzielili się punktami remisując ze sobą 1:1 zaś odbudowujący się po nieudanym Torneo Inicial i całkiem udanym Torneos de Verano zespół Racingu Club rozbił 3:0 najsłabszy w stawce Colón Santa Fe, który już na początku sezonu wydaje się być pogodzony z losem. Zawodnicy „La Academii” twierdzą, że w tym roku mają zamiar liczyć się w walce o najwyższe cele.
Bramki z tego meczu w linku obok: http://www.youtube.com/watch?v=1g5Fa0RywkY
Warto zwrócić uwagę na przecudowny strzał z przewrotki Valentína Violi, który wyprowadził drużynę z dzielnicy Avellaneda na prowadzenie. Kolejne dwa trafienia dorzucili Gabriel Hauche w doliczonym czasie pierwszej połowy oraz Luciano Vietto po asyście Hauche w doliczonym czasie drugiej połowy.
Koniec Torneos de Verano
Torneos de Verano w Argentynie dobiegło końca. Poniżej spis wszystkich meczów wraz z ich wynikami i strzelcami bramek:
Copa de Oro (Mar del Plata):
12. I. River Plate – Estudiantes La Plata 1:1 (Giovanni Simeone 54; Carlos Auzqui 40′)
16.I. Boca Juniors – Estudiantes La Plata 0:1 (Gastón Gil Romero 60′)
19.I. Boca Juniors – River Plate 1:1 (Juan Sánchez Miño 19′; Jonathan Maidana 42′)
Copa Mar del Plata (Mar del Plata):
14.I. Racing Club – Independiente 3:0 (Gabriel Hauche 1′, Sebastián Saja 34′-pen. , Valentín Viola 40′)
17.I. Independiente – Newell’s Old Boys 0:0
22.I. Newell’s Old Boys – Racing Club 0:1 (Valentín Viola 45+2′)
Copa 100 Años (Tandil):
17.I. Santamarina – Racing Club 1:1 (Marcelo Barreña 52′; Iván Pillud 29′) – Racing Club odmówił wykonywania serii rzutów karnych, więc ów turniej wygrała Santamarina
Copa Centenario, oba turnieje z udziałem Santamarina zostały rozegrane na cześć stulecia tego klubu (Tandil):
22.I. Santamarina – Arsenal de Sarandí 1:1 (Juan Gáspari 7′; Julio Furch 77′), w serii rzutów karnych 13:14
Copa Provincia de Córdoba (Córdoba):
21.I. Independiente – Rosario Central 0:1 (Hernán Encina 16′)
24.I. Belgrano – Independiente 2:0 (Fernando Márquez 20′, Luciano Lollo 32′)
28.I. Belgrano – Rosario Central 1:1 (Carlos Bueno 48′; Federico Carrizo 19′)
Triangular de Verano Córdoba (Córdoba):
22.I. Sportivo – Instituto 1:3 (Claudio Verino 87′; Emiliano Tellechea 8′, Pablo Burzio 74′, Ramón Ábila 85′)
24.I. Talleres – Sportivo 2:2 (Gabriel Carabajal 4′, Gonzalo Klusener 6′; Claudio Verino 50′, César Medina 85′)
27.I. Instituto – Talleres 1:2 (Lucas Favalli 90′; Marcos Brítez 40′, Juan Sánchez 43′)
Copa Provincia de San Juan (San Juan):
23.I. San Martín de San Juan – San Lorenzo de Almagro 0:1 (Leandro Navarro 90+1′)
Copa Luis Caballero (Tandil):
26.I. Santamarina – San Lorenzo de Almagro 0:2 (Leandro Navarro 48′, Ramiro Arias 90′)
Copa Bicentenario Ciudad de Paraná (Paraná):
26.I. Patronato – Colón de Santa Fe 1:0 (Lautaro Comas 70′)
Copa BBVA (Córdoba):
26.I. River Plate – Boca Juniors 2:0 (Manuel Lanzini 7′, Juan Carlos Menseguez 42′)
Copa Triangular Internacional Centenario (Paraná):
28.I. Patronato – Libertad Asunción (PAR) 1:1 (Marcelo Guzmán 90+1′; Hernán Rodrigo López 61′)
30.I. Atlético de Rafaela – Libertad Asunción (PAR) 1:1 (Rodrigo Erramuspe 39′; Jorge González 37′)
1.II. Patronato – Atlético de Rafaela 1:1 (Jonathan López 25′; Rodrigo Depetris 86′), w serii rzutów karnych 5:6
Copa Ciudad de la Plata (Mar del Plata):
27.I. Estudiantes La Plata – Gimnasia La Plata 1:1 (Guido Carrillo 47′-pen.; Lucas Licht 5′-pen.)
3.II. Gimnasia La Plata – Estudiantes La Plata 1:0 (Lucas Licht 48′)
Copa Ciudad de Salta (Salta):
30.I. River Plate – San Lorenzo de Almagro 1:3 (Fernando Cavenaghi 1′; Néstor Ortigoza 31′-pen., Ignacio Piatti 46′, Ángel Correa 87′)
Pierwotnie miał się odbyć 29 stycznia, ale został przełożony o dzień z powodu ulewnych opadów deszczu w Salcie. Spotkanie rozpocznie się w nocy z 29 na 30 stycznia o północy czasu środkowoeuropejskiego.
Copa dos Peninsulas, pol. Puchar Dwóch Półwyspów rozgrywany na cześć narodowości hiszpańskiej oraz włoskiej licznie zamieszkujących stolicę Argentyny (Buenos Aires, dzielnica Flores):
31.I. Deportivo Español – Sportivo Italiano 2:2 (Juan Semería 18′, Franco Romero 54′; Joaquin Laso 3′, Antonio Rojano 52′), w serii rzutów karnych 5:4
Copa Río de la Plata (Estadio Nuevo Gasometro, Buenos Aires):
1.II. San Lorenzo de Almagro – Danubio (URU) 1:0 (Ángel Correa 89′)
Copa Luis B. Nofal (Mendoza):
2.II. Boca Juniors – River Plate 1:2 (Daniel Díaz 26′; Gabriel Mercado 10′, Teó Gutiérrez 62′)
Copa Bicentenario de la Guerra Gaucha (Salta):
4.II. Gimnasia y Tiro – Boca Juniors 2:0 (Francisco Vazzoler 6′, Rubén Villarreal 23′)
Copa Ciudad de San Luis (San Luis):
5.II. Reprezentacja San Luis – River Plate 1:3 (Emmanuel Reinoso 17′; Daniel Villalva 5′, Jonathan Fabbro 74′, Fernando Cavenaghi 90+1′-pen.)
Lanús i Universidad de Chile uzupełniają grono uczestników Copa Libertadores 2014
Runda eliminacyjna południowoamerykańskiej wersji Champions League dobiegła końca. Do żadnego zaskoczenia w niej nie doszło. We wszystkich sześciu parach nominację uzyskała wyżej notowana ekipa. Dzisiaj swój rewanż rozegrali zdobywcy Copa Sudamericana z grudnia czyli Lanús. Nie miał on większego wpływu na losy dwumeczu bowiem „Granata” zapewniła sobie awans teoretycznie już w pierwszym meczu wygrywając w Wenezueli 2:0. Dzisiaj na własnym terenie zwanym La Fortaleza dopełnili formalności i pokonali FC Caracas 1:0.
Zważywszy na różnicę klas pomiędzy obiema drużynami rywalizacja była nadspodziewanie wyrównana, ale w końcu gracze Guillermo Barrosa Schelotto grali na luzie. Jedyny gol podczas tej potyczki padł w 70 minucie, a zdobył go paragwajski pomocnik Víctor Ayala, który po dośrodkowaniu z prawego skrzydła od Carlosa Araújo oddał strzał z pierwszej piłki w polu karnym gości, a piłka jeszcze wyśliznęła się z rąk wenezuelskiego bramkarza i poturlała do bramki.
W fazie grupowej Lanús zmierzy się z Cerro Porteño – mistrzem Paragwaju, Deportivo Cali – wicemistrzem Kolumbii oraz z O’Higgins – sensacyjnym mistrzem Chile. W obecnej formie Argentyńczycy wydają się być zdecydowanym faworytem do pierwszego miejsca w tabeli, a może i nawet będą liczyli się w grze o końcowe zwycięstwo na całym turnieju.
Dużo więcej emocji uświadczyliśmy w drugim pojedynku. Na Estadio Defensores del Chaco w Asunción spotkały się Guaraní i Universidad de Chile. Wydawało się, że „La U” po skromnym zwycięstwie 1:0 u siebie jedzie do Paragwaju po pewny awans, ale okazało się, że musieli drżeć o awans niemal do ostatnich minut. Gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie po błędach defensywy lub bramkarza. W 40′ wynik otworzył Fernando Fernández trafiając do siatki po główce, a w 64′ fatalną gafę popełnił goalkeeper gości Luis Marín, który wybiegł z bramki do piłki lecącej w jego stronę, ale nie zdołał jej opanować, a stojący obok niego Jorge Benítez odebrał mu futbolówkę i trafił do pustej bramki.
„Los Azules” podnieśli się jednak po każdym ciosie i wyszli z tej konfrontacji na plusie. W 54′ ładnego gola po uderzeniu z dystansu zdobył Ramón Fernández, w 74′ kolejny raz do wyrównania doprowadził zmiennik Isaac Díaz trafiając z kilku metrów po dograniu od Patricio Rubio.
W następnych minutach miejscowi piłkarze starali się odzyskać nadzieje lecz Luis Marín nie dał się zaskoczyć po raz trzeci. Chilijczycy wcale nie byli dzisiaj lepsi, ale jakoś dali radę zgarnąć pełną pulę tryumfując w stosunku 3:2. W doliczonym czasie drugiej połowy kolejna dwójkowa akcja Isaaca Díaza i Patricio Rubio tym razem zakończona celnym strzałem do pustej siatki tego drugiego.
Universidad de Chile zagra w grupie 5. Ich oponentami będą Cruzeiro – mistrz Brazylii, Defensor Sporting – wicemistrz Urugwaju oraz Real Garcilaso – wicemistrz Peru i ćwierćfinalista poprzedniej edycji Pucharu Wyzwolicieli. Rozważając obecną dyspozycję „La U” trzeba przyznać, że walka o fazę pucharową nie musi być dla nich bułką z masłem. Ubiegłoroczną edycję zakończyli na fazie grupowej, a najlepszymi rezultatami w historii CL są dla nich dwa półfinały w latach 2010 oraz 2012.
Wallyson bohaterem Botafogo, Brazylijczycy w komplecie
Kolejne rewanżowe starcia rundy eliminacyjnej Copa Libertadores za nami. Dzisiaj na placu boju pojawiły się ekipy brazylijskie, które przegrały w pierwszych meczach, ale przed własną publicznością przechyliły szale zwycięstwa na swoją stronę zatem trzeci raz z rzędu w fazie grupowej Pucharu Wyzwolicieli mamy sześć drużyn z kraju kawy.
Botafogo, które przed tygodniem poległo w Ekwadorze 0:1 tym razem z nawiązką pokrzepiło sobie tamto niepowodzenie. Piłkarze z Rio de Janeiro rozgromili Deportivo Quito na Maracanie 4:0, a nowym bożyszczem kibiców „Fogão” został sprowadzony kilkanaście dni temu Wallyson.
Rywalizacja na początku szła gospodarzom bardzo opornie. W pierwszych minutach bardzo bliski szczęścia był argentyński napastnik Juan Carlos Ferreyra kiedy po dośrodkowaniu z kornera trafił w słupek po uderzeniu z główki, ale po pewnym czasie przebudził się instynkt strzelecki Wallysona. Ten w 36 minucie wykorzystał dogranie głową od Jorge Wagnera i wolejem z parunastu metrów otworzył wynik spotkania. W 66 minucie otrzymał świetne dogranie z środka pola od Nicolása Lodeiro po czym pobiegł w pole karne, okiwał jednego z obrońców gości i mierzonym strzałem zaskoczył goalkeepera Ekwadorczyków. W 80 minucie Wallyson wykorzystał sytuację sam na sam z Rolando Ramírezem kompletując hattricka. W doliczonym czasie drugiej połowy czwarte trafienie dorzucił Henrique.
Dorzućmy, że Wallyson jako gracz Cruzeiro podczas Copa Libertadores 2011 z siedmioma goli został najlepszym strzelcem całego turnieju (ex-aequo z Roberto Nanni grającym wówczas dla Cerro Porteño). Teraz po rundzie kwalifikacyjnej ma na koncie już niemal połowę tego dorobku.
Podopieczni Eduardo Hungaro szykują się teraz na zmagania w grupie 2 gdzie czekają na nich San Lorenzo de Almagro, chilijskie Unión Española oraz jedyny debiutant w tej edycji Independiente del Valle z Ekwadoru.
Druga potyczka okazała się niebywałym dreszczowcem w świetle czterech czerwonych kartek i ogromnego pecha drużyny Sporting Cristal. Atlético Paranaense, które pierwszy mecz w Peru przegrało 1:2 znacznie mniej efektywnie odrabiało swój deficyt. Ta sztuka udała im się dopiero w 61 minucie kiedy defensor Manoel zdobył gola głową dzięki centrze z rzutu wolnego. Kilkadziesiąt sekund później w ten sam sposób do wyrównania doprowadził Irven Ávila i rezultat 1:1 utrzymywał się bardzo długo.
Kiedy wydawało się już, że nie ulegnie on zmianie do końcowego gwizdka arbitra i jednej z brazylijskich ekip zabraknie w fazie grupowej nagle w szóstej minucie doliczonego czasu gry nastąpił szokujący zryw „Furacão”, którzy w „akcji rozpaczy” storpedowali bramkę rywala. Pierwsze dwa strzały obronił goalkeeper Diego Penny, trzeci został zahamowany przez obrońcę „Los Celestes”.
Niestety ów obrońca – Marcos Ortíz wybił futbolówkę ręką, co zauważył prowadzący zawody Antonio Arias z Paragwaju i wskazał na jedenasty metr wyrzucając Peruwiańczyka z boiska. „Cerveceros” ukończyli tą potyczkę w ósemkę bowiem łącznie zarobili aż trzy czerwone kartoniki. Do wapna podszedł król strzelców poprzedniego Brasileirão czyli Éderson i z zimną krwią wykorzystał je zmylając bramkarza.
Remis w dwumeczu, doszło więc do całej serii jedenastek. W niej wydarzyło się kolejne nieszczęście Inków. Diego Penny zatrzymał dwa rzuty karne ze strony miejscowych, po trzech seriach gracze Sportingu Cristal byli bezbłędni, więc zarówno w czwartej jak i piątej serii zawodnicy z Limy mogli zapewnić sobie awans. Niestety w obu tych seriach spudłowali swoje szanse, a finalista Copa do Brasil 2013 zaczął trafiać. Konkurs trwał siedem serii i zakończył się na poprzeczce jednego z graczy przyjezdnych. Trzeba przyznać, że zmarnowanie okazji w taki sposób jak uczynili to reprezentanci peruwiańskiego Descentralizado będzie podstawą do plucia sobie w brodę.
Team dowodzony przez hiszpańskiego szkoleniowca Miguela Ángela Portugala ostatecznie zwyciężył 5:4 i zakwalifikował się do grupy 1 gdzie sprawdzi swoje umiejętności przeciwko Vélez Sársfield, boliwijskiemu The Strongest oraz innemu peruwiańskiemu klubowi Universitario de Deportes.