Corinthians przy pustych trybunach do końca Copa Libertadores 2013
Południowoamerykańska federacja piłkarska nałożyła na kibiców klubu Corinthians stadionowy zakaz do końca tegorocznej edycji Copa Libertadores. Jest to sankcja za rzucenie z trybun racy, która uśmierciła w Boliwii 14-letniego chłopca. Kara obejmuje tylko mecze w ramach Pucharu Wyzwolicieli i ma obowiązywać do lipca kiedy według rzecznika CONMEBOL Pana Néstora Beníteza ma zostać wydany oficjalny werdykt w tej sprawie.
Spotkania obrońców tytułu na Estadio Pacaembu w ramach południowoamerykańskiej Ligi Mistrzów będą rozgrywane bez udziału publiczności. Ponadto klubom, które będą rozgrywały z „Timão” mecz u siebie zabroniono sprzedaży biletów dla fanów przyjezdnych.
Corinthians zapowiedział odwołanie się od zakazu, nazywając wyrok „niesprawiedliwym”, ponieważ „bezpośrednio szkodzi on postronnym fanom zespołu”.
Na pojedynki tego klubu w ramach CL sprzedano już ponad 80 tysięcy biletów, więc zakaz stadionowy poskutkuje znacznymi stratami finansowymi zarówno dla klubu jak i jego sympatyków. Tylko pojawia się pytanie czy te kilka milionów, które zarząd mógłby zarobić na biletach naprawdę przyćmiewa żal po śmierci młodzieńca? Przecież przy takim budżecie jakim dysponują czołowe brazylijskie ekipy ten zarobek jest jedynie kroplą w morzu.
Kibice za swoje skandaliczne zachowanie, które poskutkowało śmiercią drugiego człowieka powinni ponieść konsekwencje i uważam, że długoterminowe zamknięcie stadionu dla nich jest jak najbardziej adekwatną decyzją.
Prawda, że winne są również osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na stadionie, które nie skonfiskowały niebezpiecznych przedmiotów, ale fani chyba sami powinni byli wiedzieć o zagrożeniu jakie niesie za sobą nieodpowiedzialne używanie petard. Po raz kolejny potwierdza się powiedzenie, że tłum nie ma rozumu.
Prokurator z sądu w Oruro Abigail Saba poinformowała dziennikarzy o postawieniu zarzutów po przesłuchaniu 12 fanów z Brazylii aresztowanych podczas meczu za odpalenie flary, która zabiła chłopca na początku spotkania.
Klub San José Oruro w związku z tragiczną śmiercią ogłosił tydzień żałoby. Boliwijscy zawodnicy mają grać z czarnymi opaskami na ramionach przez dwie najbliższe kolejki. Prezydent Boliwii Evo Morales wyraził swoje kondolencje gwarantując, że rodzina tragicznie zmarłego chłopca otrzyma pełne wsparcie od rządu.
Tragedia w Boliwii! 14-letni chłopiec zabity przez bandytów z Corinthians!
W trakcie wczorajszego spotkania Copa Libertadores pomiędzy San José Oruro, a Corinthians doszło się tragedii. 14-letni chłopiec został zabity przez kiboli brazylijskiej ekipy po tym jak trafiła w niego raca rzucona z sektora fanów gości.
Młodzieniec został uderzony racą w oko po czym niemal natychmiast zmarł. Doktor José Maria Vargas ze szpitala Obrero w Oruro stwierdził, że śmierć nastąpiła w wyniku przebicia czaszki przez plastikową rurkę.
Zidentyfikowany chłopiec nazywał się Kevin Beltram. Został uderzony chwilę po tym jak przyjezdni objęli prowadzenie w początkowej fazie meczu. Na całe szczęście miejscowa ekipa po godzinie gry zdołała doprowadzić do wyrównania. Wielu kibiców dowiedziawszy się o tej tragedii postanowiło opuścić trybuny Estadio Jesús Bermudez.
Grupa fanatyków brazylijskiej ekipy, która dopuściła się rzucenia racy w stronę kibiców gospodarzy została zidentyfikowana przez boliwijską policję, a następnie aresztowana. Jeden ze świadków, który znajdował się w ich sektorze mówi, że przyczyną tragedii była źle odpalona raca, którą rzekomo skierowano zbyt poziomo stosując częste usprawiedliwienie - Jesteśmy przekonani, że to był wypadek.
Tutaj link do filmiku na którym widać jak zostaje odpalona śmiercionośna flara: http://www.youtube.com/watch?v=UOv_dY3rBH8
Według lokalnych źródeł wnoszenie na stadiony fajerwerków i rac świetlnych z plastikowymi elementami jest w Boliwii zabronione (można używać jedynie środków zapłonowych z papierowymi elementami), co oznacza, iż użycie ich przez brazylijskich fanów było nielegalne.
Trener „Timão” Tite na pomeczowej konferencji stwierdził, że za życie chłopca byłby w stanie oddać puchar Klubowych Mistrzostw Świata jaki jego drużyna wywalczyła w grudniu na boiskach Japonii.
Dodał również, iż po zakończeniu spotkania w szatni obrońców tytułu panowały ponure nastroje, a piłkarze łączyli się w bólu z gospodarzami.
Prezydent Corinthians – Mario Gobbi w wywiadzie dla serwisu UOL zauważył, że skandaliczne zachowanie kibiców z „Gaviões da Fiel” znacznie zepsuje publiczny wizerunek klubu. Zeszłoroczny tryumfator Pucharu Wyzwolicieli poniesie konsekwencje z tytułu ich bezmyślnego czynu. Mówi się o wysokiej karze finansowej, a nawet walkowerze na korzyść Boliwijczyków.
Szef zarządu pięciokrotnego mistrza Brazylii zakwestionował jednak prawdopodobieństwo ukarania zespołu. Oznajmił, iż klub nie miał nic wspólnego ze śmiercią chłopca i dodał również, iż nie jest nawet przekonany czy raca została wystrzelona z zamierzenia kogoś z tłumu. W takim razie czyja mogła być to inicjatywa? Przelatującego obok ptaka?
CONMEBOL oczekuje ze strony delegata południowoamerykańskiej federacji piłkarskiej, który był obecny na trybunach stadionu w Oruro podczas meczu oświadczenia na temat tego incydentu, które w najbliższym czasie ma zostać złożone w siedzibie tej instytucji – paragwajskim mieście Luque.
Deportivo Toluca upokorzona przez swoich byłych piłkarzy
Rozpoczął się drugi tydzień zmagań grupowych w Copa Libertadores 2013. Największą atrakcją dzisiejszego programu były starcia z udziałem klubów meksykańskich. Zwłaszcza to drugie pomiędzy Deportivo Tolucą, a Nacionalem Montevideo zostanie na długo zapamiętane.
Na murawę obiektu Nemesio Diez zwanego też La Bombonerą wybiegli wicemistrz Meksyku oraz najlepsza drużyna Urugwaju. Do przerwy faworyzowana dziś jedenastka gospodarzy prowadziła po trafieniu głową Luisa Tejady. Panamczyk wykorzystał znakomite dośrodkowanie w pole karne od Marvina Cabrery trafiając do siatki z piątego metra.
Rywale odpowiedzieli dopiero w końcówce pierwszej połowy, ale jeszcze wtedy Alfredo Talavera nie dał się zaskoczyć.
Bramkarzowi meksykańskiej reprezentacji nie poszczęściło się za to w drugiej odsłonie starcia. Od razu po jej rozpoczęciu ten zamiast łapać zdecydował się wybić przed siebie centrę po ziemi od Carlosa De Peña.
Okazało się to koszmarnym błędem bowiem futbolówka na czwartym metrze dostała się pod nogi Vicente Sáncheza, który rzadko myli się w takich sytuacjach i bardzo pewnie posłał bombę prosto do siatki wyrównując stan rywalizacji.
„Los Choriceros” błyskawicznie zareagowali na utratę bramki. W 51′ Lucas Silva wypatrzył nadbiegającego z lewej strony Édgara Beníteza, który z zimną krwią skierował piłkę do pajęczyny Jorge Bavy.
Wymiana ognia trwała nadal. W 54′ Vicente Sánchez wykorzystał, że po zagraniu z rzutu wolnego futbolówka odbiła się od muru i trafiła do niego. Były „Charrua” w tej dogodnej okazji nie miał problemów z umieszczeniem piłki tam gdzie jej miejsce.
Aż dziw jak to się stało, że snajper, który był bożyszczem fanów z Nemesio Diez w latach 2001-2007 zadał im dzisiaj dwa tak bolesne ciosy.
To nie był koniec eks-tolukeńskiej inwazji. Dwie minuty później inny były piłkarz azteckich „Diablos Rojos” Iván Alonso skorzystał z ładnego zagrania na ubocze szesnastki i dobił swojego byłego pracodawcę.
Miejscowi dążyli od odrobienia strat, ale żaden z ich ataków nie sprawił większego frasunku defensywie „Los Albos”. Urusi wywożą z Ameryki Środkowej komplet punktów i przynajmniej na tydzień stają się liderem arcyciekawej grupy 1.
Inny team z kraju mistrzów Ameryki Południowej – Peñarol również zainkasował pełną pulę ogrywając na swoim Estadio Centenario niewygodnego rywala jakim jest Emelec Guayaquil. Jedynego gola uzyskał Juan Manuel Olivera w 68′ meczu. „Aurinegros” przewodzą prym w tej grupie wygrywając pierwsze dwa spotkania. Jest to dobra zaliczka bowiem w kolejnych dwóch seriach czeka żądny odwetu za półfinał Copa Libertadores 2011 argentyński Vélez Sársfield i ten dwumecz może całkowicie zmienić oblicze rywalizacji w kwartecie numer 4.
Drugi przedstawiciel Meksyku w Pucharze Wyzwolicieli – debiutujący w międzynarodowych rozgrywkach Xoloitzcuintles de Tijuana wywieźli trzy oczka ze stolicy Kolumbii. „Xolos” są moim osobistym pretendentem do miana czarnego konia tej edycji CL i cieszy mnie ich wygrana z Millonarios de Bogota. Zwycięską bramkę strzelił w 62′ Richard Ruiz korzystając z ładnej zagrywki z lewej flanki od Edgara Castillo.
http://www.youtube.com/watch?v=deFJ6H51hUE
Jeszcze raz potwierdził się zmierzch wielkiej formy Universidadu de Chile. „La U” zostali zmasakrowani w Paragwaju przez wielką niewiadomą – Olimpię Asunción. Trzykrotni tryumfatorzy Copa Libertadores z kraju mate mają to do siebie, że dużo bramek strzelają, ale jeszcze więcej tracą. W ubiegłym roku byli drużyną, która straciła najwięcej goli w fazie grupowej CL spośród wszystkich uczestników. Jednak z taką formą jak dzisiaj nie powinni mieć z awansem najmniejszych kłopotów. Trafienia dla „El Decano” były autorstwem Juana Manuela Salgueiro, ich kapitana Richarda Ortiza oraz Salustiano Candii.
Ligowa zadyszka mistrza Chile czy przygotowania do zaszokowania?
Club Deportivo Huachipato de Talcahuano to aktualnie najlepsza drużyna w Chile. W grudniu minionego roku skonsternowali niejednego sympatyka latino futbolu sięgając drugi raz w dziejach po mistrzowską paterę (pierwszy raz tryumfowali w rozgrywkach ligowych w 1974 roku) ogrywając w wielkim finale Torneo Clausura 2012 zmierzająca pewnymi krokami po ten skalp Unión Españolę.
W pierwszym spotkaniu wcześniejsi pogromcy Universidadu de Chile i Colo-Colo z Estadio Santa Laura dość łatwo zwyciężyli 3:1 pomimo utraty gola we wczesnej fazie meczu. Rewanż na Estadio CAP w Talcahuano potoczył się całkiem odwrotnie. To stołeczna ekipa jako pierwsza zadała cios i wydawało się, że nic nie stanie „Piekarzom” na drodze do upieczenia swojego siódmego tytułu, a jednak.
Jeszcze przed końcem pierwszej połowy dwa trafienia zaliczył Daniel González (zwłaszcza drugi gol piękny) przywracając „Los Acereros” nadzieję na wygraną. Przez całą drugą połowę gospodarze dwoili się i troili aby zdobyć gola numer trzy. Ta sztuka udała im się dopiero w 89 minucie dzięki Manuelowi Villalobosowi.
Najbardziej wysunięty na południe zespół chilijskiej Primera División doprowadził do serii rzutów karnych, w których zwyciężył 3:2 przypieczętowując megasensację.
Ten filmik pozwoli jeszcze raz przeżyć ostatni finał piłkarskich mistrzostw Chile:
Mistrzostwo kraju dało „Siderúrgicos” bilet do drugiej w 65-letniej historii klubu batalii o najważniejsze klubowe trofeum w Ameryce Południowej. Za pierwszym razem w 1975 roku nie zdołali wyjść z grupy, co ciekawe ustępując w niej …… Uniónowi Española.
Gracze Jorge Pellicera, który sięgnął już po miano mistrza Chile w 2005 roku z prowadząc Universidad Católica trafili do grupy 8 z Fluminense, Grêmio i FC Caracas.
Już w pierwszej kolejce pokazali (o czym pisaliśmy), że nie mają zamiaru bezczynnie przypatrywać się jak „Kanarki” z łatwością wchodzą do następnej rundy i powalili „Grêmistów” na ich arenie.
Tak różowo nie jest jednak w tegorocznych rozgrywkach ligowych gdzie po czterech kolejkach „Czarno-niebiescy” zgromadzili tylko dwa oczka. W pierwszych dwóch spotkaniach rywalami byli beniaminkowie: San Marcos de Arica oraz wracający na ligowe szczyty Everton Viña del Mar.
W starciu z pierwszym powyższym rywalem udało się uszczknąć zaledwie bezbramkowy remis. Powodów do niepokoju dostarczyła klęska 0:3 z „Winiarzami” w następnej serii gier.
Kolejna wpadka przed własną publicznością z O’Higgins 0:2 podtrzymała niepewne nastroje jednak iskierka uśmiechu zagościła na twarzach „Hutników” po niedzielnym wyjazdowym remisie z przyzwoicie spisującą się w tym roku Cobreloą. Piłkarzom w Calamie przed dwoma dniami dopisała skuteczność bowiem końcowy rezultat brzmiał 3:3.
Szkoleniowiec bohaterów dzisiejszego artykułu awizował do pojedynku półrezerwowy skład np. tak zachwycający swoją postawą na inaugurację fazy grupowej Copa Libertadores urugwajski snajper Braian Rodríguez wszedł na murawę dopiero po godzinie gry. Ostoją drużyny był rezerwowy podczas starcia w Porto Alegre - Nicolás Núñez, który dwukrotnie umieścił futbolówkę w siatce.
W następny weekend Huachipato zmierzy się ze na Estadio CAP ze starym znajomym Uniónem Española, który ma z talcahuańczykami nie tak dawne porachunki do wyrównania. Zanim jednak dojdzie do tego spotkania „Negriazules” podejmą w środę na swoim obiekcie outsidera grupy 8 – FC Caracas w ramach rozgrywek południowoamerykańskiej Ligi Mistrzów.
Śmiało można wnioskować, że nie najlepsza postawa obrońców tytułu w lidze chilijskiej jest spowodowana koncentracją na Pucharze Wyzwolicieli. Podobnie przed rokiem postąpiły chociażby Atlético Nacional z Kolumbii oraz Deportivo Quito z Ekwadoru, co zapewniło im dojście do 1/8 finału rozgrywek. Ci drudzy przez swoje pofolgowanie krajowego czempionatu otarli się w drugiej połowie roku o strefę spadkową, jednak potem dość szybko wspięli się na bezpieczną pozycję nie drżąc o pierwszoligowy byt do ostatnich dni sezonu.
Wydaje mi się, że dla takiej brygady jak Huachipato warto odpuścić sobie ligę na pół roku ażeby wprawić w osłupienie wielorybią część piłkarskiego świata. Jeśli widmo degradacji zajrzy „Południowcom” w oczy to można opuścić abisal tabeli w Clausurze kiedy zawodnicy będą mieli na swoich barkach już tylko krajowe turnieje.
I nie patrzę na tę sytuację jako zwolennik Grêmio. Darzę dużą sympatią całą ligę Chile i jeśli przeładowany milionami reali i zgrają wypalonych napastników „Imortal Tricolor” spiszą się za słabo w elicie to niech czym prędzej ulotnią się z niej i zrobią miejsce dla ambitnej jedenastki z regionu Biobío. Czarny koń Copa Libertadores 2013? Kto wie, może zostanie nim nieznana dotychczas ekipa ze „szczupłego kraju”.
Copa Libertadores 2013 – dzień trzeci
Trzynaście spotkań tegorocznej fazy grupowej Copa Libertadores za nami. Do historii niewątpliwie przejdzie porażka napompowanego milionami reali Grêmio przeciwko ubogiemu przy nich zespołowi z Talcahuano. Równie ciekawe rzeczy działy się na innych stadionach Ameryki Południowej.
Wracający do CL po siedmiu latach absencji w czołowej 32-ce kontynentu Newell’s Old Boys ograł na Estadio Marcelo Bielsa przeciętnie spisującą się ostatnimi czasy w kontynentalnych rozgrywkach Olimpię Asunción. Wynik rywalizacji otworzył w 69′ nie kto inny jak ostoja „Trędowatych” Ignacio Scocco wykorzystując rzut karny.
Pięć minut później na 2:0 podwyższył mało znany w ekipie Gerardo Martino 24-letni pomocnik Horacio Orzan umieszczając futbolówkę w pustej pajęczynie. Chyba strzelił pierwszego gola w karierze, bo cieszył się z niego tak jakby już miał świętować mistrzostwo, a przecież jedynie w najłatwiejszy możliwy sposób sfinalizował akcję wyprowadzoną przez Pablo Péreza.
W końcówce meczu Paragwajczycy dzięki bramce Frediego Bareiro uratowali iskierkę nadziei na jeden punkt, którą po chwili zgasił Maxi Rodriguez ustalając rezultat na 3:1.
Myślę, że jednak zgodnie z moimi pierwotnymi przypuszczeniami kolektyw z Rosario będzie dyktował warunki w grupie 7, a reszta poza Deportivo Larą nawiąże walkę o drugą lokatę w klasyfikacji.
Palmeiras swoją grą nie rzucił na kolana, ale w przeciwieństwie do Grêmio zdołał odnieść zwycięstwo. Mistrz Peru – Sporting Cristal nie narzucił łatwych warunków gry „Verdão”, ale Henrique oraz Patrick Vieira (nie ten, który kiedyś grał w reprezentacji Francji) uzyskali po jednej bramce i zapewnili pierwszy od ponad pół roku uśmiech na twarzach klubowych kibiców.
Boliwijski The Strongest drugi raz z rzędu startuje w Pucharze Wyzwolicieli zwycięstwem 2:1. Przed dwunastoma miesiącami ich victoria odbiła się wielkim echem bowiem ośmieszyli w La Paz obrońców tytułu Santos. Dziś ich łupem padli zawodnicy Arsenalu de Sarandí, którzy dzielnie się bronili kończąc pojedynek w dziewiątkę, ale nie zdołali wywieźć punktów z Estadio Hernando Siles.
Bardzo ładną bramkę zdobył Alejandro Chumacero w 17′ spotkania, który słynie z goli zdobywanych po strzałach z dalszych odległości. Pamiętne trafienie zanotował np. w jesiennym spotkaniu eliminacji Mundialu 2014 przeciwko Peru.
Niczego sobie było również wyrównanie uzyskane po rzucie wolnym Dario Benedetto, ale na sześć minut przed końcem Luis Melgar wykorzystał centrę z kornera i zagwarantował „Najsilniejszym” pełną pulę.
W ostatnim boju tego tygodnia mój osobisty faworyt grupy 6 Deportes Tolima pokonał 2:1 paragwajskie Cerro Porteño. W zdobyciu trzech punktów „Los Pijaos” pomogła samobójcza bramka Luisa Cardozo w 33′ spotkania, która dała gospodarzom prowadzenie. Ci jeszcze je podwyższyli przed upływem 60 minuty, z kolei „Azulgranę” było stać zaledwie na honorowego gola w końcówce pojedynku.
Blamaż Grêmio w pierwszej kolejce Copa Libertadores
Grêmio Porto Alegre rozpoczyna udział w fazie grupowej Copa Libertadores 2013 od kompromitacji na własnym stadionie z grającym w Pucharze Wyzwolicieli pierwszy raz od prawie 40 lat chilijskim Huachipato.
Patrząc na prestiż obu teamów rezultat końcowy tej potyczki jest kolosalną niespodzianką jednak zwracając uwagę na takie defekty jak nieporadność środkowego „obrońcy” Saimona, gwiazdorstwo przereklamowanych Eduardo Vargasa i Wellitona oraz kiepską grę starającego się dzisiaj aczkolwiek zawodzącego Hernána Barcosa porażka „Imortal Tricolor” wcale nie jest sensacyjną.
Spotkanie rozpoczęło się od ataków gospodarzy jednak żaden z nich nie sprawił problemów stojącemu w bramce gości Nery’emu Veloso. Po drugiej stronie barykady w 6′ zaskakujący strzał zza pola karnego oddał Mauricio Yedro lecz Marcelo Grohe nie dał się pokonać.
W 15′ mocne uderzenie z 25 metrów przypuścił Felipe Reynero jednak Marcelo zdołał wypiąstkować piłkę nad bramką.
Od 17′ „Imortal Tricolor” sensacyjnie przegrywali 0:1. Braian Rodríguez zagrał z prawej strony na pole karne skąd piłkę do siatki uderzeniem z woleja skierował Federico Falcone.
Próby wyrównania strat ze strony „Grêmistów” były godne pożałowania. Jedynie strzał z dystansu Elano w 31′, który bez sporym trudem wybił na korner Veloso zasłużył na odnotowanie.
Potem były dwa kornery dla brazylijskiej ekipy, ale goalkeeper gości z łatwością wybił centry ze strony Zé Roberto.
W przedostatniej minucie pierwszej części gry Braian Rodríguez wykorzystawszy nieuwagę obrońcy miejscowych Saimona wybiegł sam na sam z Marcelo Grohe jednak bramkarz z niemieckimi korzeniami zdołał wybronić uderzenie Urugwajczyka.
W 50′ bramkarz trzeciej drużyny Campeonato Brasileiro nie miał już tyle szczęścia. José Contreras dośrodkował w pole karne z prawego skrzydła skąd pewnym uderzeniem głową drugą bramkę dla mistrzów Chile zdobył Braian Rodríguez.
Braian Rodríguez strzelił gola, zanotował asystę, przeprowadził kilka groźnych ataków i zasłużenie został wybrany najlepszym piłkarzem spotkania
Dwubramkowe prowadzenie ekipy z Talcahuano nie trwało długo. W 53′ Hernán Barcos nastrzelił rękę asystenta przy drugim golu w szesnastce rywala. Arbiter nie miał innego wyjścia tak tylko wskazać na wapno.
Piłkę na jedenastym metrze ustawił właśnie reprezentant Argentyny i pewnym uderzeniem zmylił Veloso zmniejszając rozmiary przegranej miejscowych.
Grêmio rzuciło się do odrabiania strat, niestety na próżno. W 70′ gry dogranie w pole karne z prawej flanki posłał Pará. Piłkę przejął Zé Roberto, który będąc asekurowanym przez defensora gości chybił ponad poprzeczką.
Większość ataków gospodarzy przebiegało oboma skrzydłami lub ze stałych fragmentów gry z którymi bezkompromisowo radził sobie Nery Veloso.
W 85′ obiecująca centra Zé Roberto w szesnastkę przeciwnika po której wprowadzony z ławki rezerwowych Welliton poślizgnął się i nieczysto uderzył w piłkę trafiając obok siatki.
Ostatnia groźna szarża „Tricolor” miała miejsce w trzeciej minucie doliczonego czasu drugiej połowy. Zé Roberto dośrodkował z rzutu rożnego, futbolówkę z dziesiątego metra uderzył głową Hernán Barcos jednak Nery Veloso końcówkami palców zdołał ją wybić poza linię końcową boiska. Arbiter nie dał wykonać kolejnego kornera zwracając uwagę, że dodane do regulaminowych dziewięćdziesięciu trzy minuty minęły i odgwizdał zakończenie spotkania.
Huachipato po tryumfie w Porto Alegre zostaje liderem grupy 8 rozpoczynając elitarne zmagania z wysokiego C. Grêmio do spółki z FC Caracas zamykają stawkę znacznie komplikując swoje szanse na awans do następnej rundy już po pierwszej serii spotkań. Za to zwycięstwo „Los Acereros” daje im możliwości ubiegania się o miano czarnego konia rozgrywek.
14-02-2013, godzina 22:45, Grêmio Arena (Porto Alegre):
Grêmio – Huachipato 1:2 (0:1)
0:1 Federico Falcone (17′), 0:2 Braian Rodríguez (50′), 1:2 Hernán Barcos (53′-karny)
Grêmio: Marcelo Grohe – Pará, Cris, Saimon, André Santos (73′ Marco Antonio) – Adriano (46′ Marcelo Moreno), Souza, Elano, Zé Roberto (C) – Eduardo Vargas (73′ Welliton) y Hernán Barcos
DT: Vanderlei Luxemburgo
Huachipato: Nery Veloso – José Contreras, Carlos Labrín, Claudio Muñoz, Nicolás Crovetto – Mauricio Yedro, Gabriel Sandoval (C), Felipe Reynero (61′ Nicolás Núñez), Francisco Arrue (74′ Miguel Aceval) – Federico Falcone (85′ Daniel Rodríguez) y Braian Rodríguez
DT: Jorge Pellicer
Żółte kartki: Saimon (Grêmio) – Nicolás Crovetto, Braian Rodríguez, José Contreras (Huachipato)
Arbiter: Diego Abal (Argentyna)
Skoro Grêmio nie potrafi zdobyć punktu na własnym obiekcie w starciu z outsiderem z Chile to strach pomyśleć jaki los czeka ich za tydzień kiedy w Rio de Janeiro zmierzą się z faworytem grupy Fluminense.
Copa Libertadores 2013 – dzień drugi
Kolejne zmagania tegorocznej wersji Copa Libertadores przyszły do historii. O potyczce Boca Juniors z Deportivo Toluca już było, teraz o pozostałych. Dzisiaj głównie wykazać mogli się Brazylijczycy. Pierwszą serię spotkań mają już za sobą ekipy ekwadorskie, wenezuelskie i urugwajskie.
Debiutujący w południowoamerykańskiej Lidze Mistrzów klub Deportes Iquique przegrał na swojej „Ziemi mistrzów” (Ciekawe kto wymyślił taką nazwę dla ich stadionu skoro ten zespół nawet nigdy nie był mistrzem Chile? No, jedynie w drugiej lidze) w starciu z jednym z najbardziej utytułowanych klubów na świecie (tak na świecie) – Peñarolem Montevideo.
„Aurinegros” objęli prowadzenie już po pięciu minutach za sprawą byłego reprezentanta Urugwaju - Fabiana Estoyanoffa.
Wyrównał gracz, który dwa miesiące wstecz świętował mistrzostwo kraju miedzi z Huachipato – Manuel Villalobos jednak „Smoki” nie nacieszyły się remisem zbyt długo. W 71′ Juan Manuel Olivera trafiając do pustej siatki zapewnił delegatom trzy punkty.
Peñarol po bardzo nieudanej przygodzie z CL rok temu powoli wraca do łask i awans przynajmniej do ćwierćfinału jest teraz dla nich planem minimalnym i jak najbardziej opcjonalnym.
Atlético-MG rozpoczyna fazę grupową od cennego zwycięstwa 2:1 z FC São Paulo. Wydawało się, że „Sampa” po tryumfie w Copa Sudamericana, zajęciu czwartego miejsce w lidze i rozbiciu Bolívaru La Paz 5:0 znów znajduje się na właściwych torach, ale jak widać jeszcze muszą trochę popracować, co potwierdziła już ich wpadka w Boliwii podczas rundy kwalifikacyjnej kiedy SPFC prowadziło aż 3:0 aby ostatecznie przegrać 3:4.
Dzisiaj ich porażkę może tłumaczyć, że zbyt dużo popili świętując obchody 459-lecia swojego miasta, ale po następnych starciach z The Strongest i Arsenalem de Sarandí żadnych wymówek nie będzie.
Fluminense drugi raz z rzędu wygrywa 1:0 w Wenezueli w ramach Copa Libertadores. Dziś ich ofiarą była ekipa FC Caracas, a gola na wagę victorii strzelił w 32′ spotkania Fred. Rok temu takim samym wynikiem ograli Zamorę.
W ostatnim dzisiejszym aczkolwiek mało zajmującym spotkaniu inny debiutant, peruwiański Real Garcilaso zremisował u siebie 1:1 z kolumbijskim Independiente Santa Fe. O tej rywalizacji jak i zarówno o całej grupie 6 nie ma zbyt wiele ciekawego do napisania. Chyba, że jesteś miłośnikiem fizyki kwantowej i innych dziedzin powszechnie uważanych za niezrozumiałe.
Jako osobisty akcent dodam od siebie, że były pomocnik Cúcuta Deportivo Argentyńczyk Jorge Emanuel Molina przesiedział w szeregach przyjezdnych całe spotkanie na ławce rezerwowych.
Falstart Boca Juniors w Copa Libertadores 2013
Boca Juniors przegrywa przed własną publicznością z Deportivo Toluca na przywitanie z Copa Libertadores. „Xeneizes” do przerwy szczęśliwie prowadzili 1:0 chociaż Meksykanie byli siłą dominującą podczas zawodów, ale drugiej połowie „Los Choriceros” przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Początek meczu przebiegał dość statycznie. Emocje miały swój początek dopiero w 21′ kiedy sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy za to, że Diego Novaretti przewrócił w swojej szesnastce nadbiegającego z piłką Lautaro Acostę.
Do wapna podszedł nominalny ostatnimi czasy egzekutor jedenastek w Boca – Santiago Silva. Urugwajczyk pewnym uderzeniem pod poprzeczkę zmylił Alfredo Talaverę i wyprowadził miejscowych na plus.
Wicemistrzowie Meksyku najgroźniejszą okazję podczas pierwszych trzech kwadransów stworzyli sobie w 30′ kiedy Luis Tejada otrzymał piłkę przed polem bramkowym i stanął oko w oko z Agustinem Orionem. Goalkeeper „Bosteros” wyszedł obronną ręką w tej sytuacji zatrzymując uderzenie Panamczyka.
W 40′ kapitan Boca zdjął piłkę z głowy snajpera gości po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków piłkarzy w niebiesko-żółtych strojach. Na samym początku Clemente Rodríguez posłał bezlitosne uderzenie z 25 metrów, które Talavera wybił z najwyższym trudem.
Po chwili wynik podwyższyć mógł Santiago Silva po jak uderzył na bramkę z główki otrzymawszy centrę z kornera, ale defensor „Los Diablos Rojos” wybił futbolówkę sprzed linii bramkowej.
W 52′ meczu Toluca wyprowadziła kontrę. Édgar Benítez nacierał z lewego skrzydła. Znalazłszy się w polu karnym został podcięty przez Matíasa Caruzzo za co rozjemca dzisiejszej potyczki Pan Víctor Hugo Carrillo po raz drugi wskazał na jedenasty metr.
Rzut karny wykonał Carlos Rodríguez, którego strzał po ziemi bez problemu został wyłapany przez Oriona.
Powtarza się sytuacja sprzed pół tygodnia z meczu przeciwko Quilmes; Caruzzo sprokurował rzut karny, który obronił Orion. Wygląda na to, iż środkowy obrońca Boca z numerem 15 na koszulce będzie musiał postawić koledze bramkarzowi ogromne piwo. Najlepiej quilmes’a
Dzisiaj jednak zwycięski pojedynek przy rzucie karnym na niewiele się zdał. W 58′ gry wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Carlos Esquivel otrzymał fenomenalne dogranie z środka pola od Zinhi wybiegając sam na sam z Orionem. Joker w ekipie Enrique Mezy nie omieszkał wykorzystać tak znakomitego prezentu doprowadzając do wyrównania.
W 61′ Juan Manuel Martínez strzelał głową w centrum pola karnego lecz zaadresował piłkę obok bramki.
Po 73′ przybysze z obiektu Nemesio Diez wygrywali 2:1. Zinha po raz kolejny dogrywał z środka boiska tym razem na lewą stronę gdzie Édgar Benítez uciekł obrońcom Boca jednocześnie unikając pozycji spalonej. Kiedy Paragwajczyk dobiegł przed pole karne z dziecinną łatwością przelobował Agustína Oriona kierując piłkę do siatki.
Zinha królował dzisiaj w środku pola, zaliczył dwie asysty i został wybrany najlepszym piłkarzem meczu
Boca po tym ciosie bardzo powoli ruszyła do odrabiania strat. Pierwszy godny uwagi atak miał jednak miejsce dopiero w 86′. Antybohater własnego pola karnego Matías Caruzzo spróbował naprawić swoje błędy chcąc strzelić gola jednak jego uderzenie głową po zagraniu z rzutu wolnego minęło się z bramką. Do piłki starał się jeszcze dobiec Erviti lecz nie zdążył i ta opuściła boisko.
W doliczonym czasie potyczki Lucas Viatri znalazł się w dogodnej okazji do trafienia, ale jego uderzenie po ziemi ze skraju pola karnego odbiło się od słupka po czym piłkę z własnego pola karnego wybili meksykańscy obrońcy.
Deportivo Toluca dość sensacyjnie tryumfuje na terenie teoretycznego faworyta grupy 1 zostając jej liderem. W pierwszym spotkaniu tej, moim skromnym zdaniem grupy śmierci Nacional Montevideo zremisował 2:2 z Barceloną Guayaquil.
14-02-2013, godzina 1:00, stadion La Bombonera (Buenos Aires):
Boca Juniors-Deportivo Toluca 1:2 (1:0)
1:0 Santiago Silva (22′-karny), 1:1 Carlos Esquivel (58′), 1:2 Édgar Benítez (73′)
Składy:
Boca Juniors: Agustín Orion (C); Christian Cellay (56′ Lisandro Magallán), Matías Caruzzo, Guillermo Burdisso, Clemente Rodríguez; Lautaro Acosta, Cristian Erbes, Leandro Somoza (82′ Guillermo Fernández), Walter Erviti; Juan Manuel Martínez y Santiago Silva (65′ Lucas Viatri)
DT: Carlos Bianchi
Deportivo Toluca: Alfredo Talavera; Francisco Gamboa Gómez, Diego Novaretti, Héctor Acosta, Carlos Rodríguez; Flavio Santos (56′ Carlos Esquivel), Xavier Baez (57′ Lucas Silva), Wilson Tiago, Edgar Benítez; Zinha (C) y Luis Tejada (78′ Antonio Ríos)
DT: Enrique Meza
Żółte kartki: Wilson Tiago, Zinha, Carlos Rodríguez (wszyscy Toluca)
Arbiter: Víctor Hugo Carrillo (Peru)
Sytuacja Boca Juniors na tę chwilę wydaje się być naprawdę nie do pozazdroszczenia. Wydawało się, że z nowym/starym trenerem, po opanowaniu negatywnej atmosfery w klubowej szatni i wyjaśnieniu konfliktu z Riquelme może być już tylko lepiej, a tymczasem wyniki nie pozwalają spokojnie spać sympatykom „Xeneizes”.
Zobaczymy czy był to tylko kiepski początek sezonu czy jest to zapowiedź poważniejszego kryzysu na La Bombonera. W gwoli przypomnienia Boca Juniors rok temu rozpoczęła wojaże w Pucharze Wyzwolicieli od bezbramkowego, uwłaczającego remisu z FC Zamora w Wenezueli zatem jeszcze nic straconego.
Fantastyczny gol Elano! Grêmio w fazie grupowej Copa Libertadores!
Grêmio Porto Alegre zagra w fazie grupowej podczas tegorocznej edycji Pucharu Wyzwolicieli.! „Imortal Tricolor” pokonali LDU Quito 1:0 w rewanżowym starciu fazy eliminacyjnej Copa Libertadores 2013 odrabiając stratę z pierwszego spotkania w Quito gdzie przegrali 0:1 i zatryumfowali w serii rzutów karnych.
Spotkanie pomiędzy trzecią drużyną Brazylii, a aktualnie trzecią siłą Ekwadoru poprzedzono minutą ciszy ku upamiętnieniu ofiar katastrofy jaka miała miejsce w ostatni weekend w klubie muzycznym Santa Maria. „Grêmiści” wystąpili w pojedynku z czarnymi opaskami na ramionach.
Również mundofoot.pl dołącza swoje kondolencje dla ofiar tej tragedii oraz ich rodzin.
Pierwszy strzał gospodarzy miał miejsce już w 3′ spotkania. Fernando uderzał z rzutu wolnego, ale przerzucił futbolówkę kilka metrów za wysoko.
W 8′ swoją okazję do premierowego trafienia w barwach „Tricolor” miał Eduardo Vargas po tym jak otrzymał dośrodkowanie na pole karne od Marcelo Moreno. Chilijczyk osaczony przez obrońców LDU znalazł się w niewygodnej pozycji i musiał uderzać z pierwszej piłki, co mu nie wyszło i stojący w bramce gości Alexander Domínguez bez trudu złapał piłkę.
W 11′ groźnym uderzeniem z rzutu wolnego zza 16 metra popisał się Zé Roberto, ale Domínguez zdołał wybić futbolówkę z dala od własnej bramki.
Najbliżej zdobycia gola podczas pierwszych 45 minut gry był Vargas. Wypożyczony z Napoli napastnik w 25′ przymierzył po ziemi z 20 metrów, lecz piłka nieznacznie minęła cel.
Ekwadorczycy ograniczali się do strzałów z dystansu, które bez większych obaw wyłapywał Marcelo Grohe.
Po zmianie połówek Grêmio zaatakowało nieco śmielej głównie próbując szczęścia ze stałych fragmentów gry.
W 60′ znakomitym technicznym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Elano. Strzał rozgrywającego z numerem 7 na trójkolorowej koszulce ze sporym trudem wybił na korner Domínguez.
Po chwili centra z rzutu rożnego i niewiele zabrakło aby obrońca Bressan otworzył wynik spotkania. Lewy defensor uderzał z piątego metra, ale w całym tym zamieszaniu stracił koncentrację i chybił nad poprzeczką.
W 63′ padł fenomenalny gol. Elano posłał przecudowną bombę z 25 metra w samo bramki rywala. Kapitan LDU jedynie bezradnie poskoczył do piłki.
Elano zbierze dziś gromkie gratulacje za fenomenalnego gola
Po trafieniu kibice Grêmio odbyli tradycyjny avalanche kiedy wszyscy rzucają się na ogrodzenie oddzielające trybuny od boiska. Separator nie wytrzymał i kilku fanów wyleciało za burtę potrzebując pomocy medycznej.
Spotkanie zostało przerwane na kilka minut z tego powodu, a kiedy wróciliśmy do gry Elano wykonał dośrodkowanie na pole karne przyjezdnych po którym strzelał głową wprowadzony po przerwie André Lima. Zdobywca pierwszej bramki w dziejach Grêmio Arena minimalnie pomylił się przy uderzeniu i futbolówka przeszła nad bramką.
W 78′ o jeszcze jedno uderzenie z dystansu pokusił się Elano. Tym razem uderzył po ziemi z woleja, a Domínguez spokojnie przechwycił piłkę.
Później bohatera dzisiejszej potyczki zastąpił na placu gry wypożyczony z Figueirense pomocnik Jean Deretti, który starał się zastąpić swojego starszego kolegę. Jego zagrania w szesnastkę rywali nie były jednak takie skuteczne.
W 87′ czerwoną kartką za brutalną nakładkę został „obdarowany” Diego Hurtado, który zbyt wysokim podniesieniem nogi boleśnie sfaulował Jeana Derettiego.
W związku z wieloma przerwami w grze arbiter doliczył do regulaminowego czasu zawodów aż sześć minut jednak kolejne ataki Grêmio (przeważnie z rzutów wolnych) nie przyniosły oczekiwanego efektu i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była seria jedenastek.
Trwała ona do szóstej serii i zakończyła się zwycięstwem Grêmio w stosunku 5:4. Jedenastki dla podopiecznych Vanderlei’a Luxemburgo wykonywali kolejno: André Lima (trafił), Saimon (jego strzał obronił bramkarz), Willian José (trafił), Pará (trafił), Eduardo Vargas (trafił) oraz Alex Telles (trafił, chociaż piłka przeleciała po palcach bramkarza).
U rywali trafiali: Luis Saritama, Pablo Vitti, Hugo Vélez, Ignacio Canuto. Pomylili się z kolei Néicer Reasco w trzeciej serii bowiem trafił w słupek oraz w ostatnim wapnie Eduardo Morante, którego strzał wybronił Marcelo Grohe zapewniając „Trójkolorowym” bilet do grupy 8, w której czekają mistrz Brazylii – Fluminense, sensacyjny mistrz Chile – Huachipato oraz wenezuelskie FC Caracas.
Gol Elano i seria rzutów karnych:
Grêmio wystąpiło dziś w składzie: Marcelo Grohe – Alex Telles, Saimon, Pará, Bressan – Fernando (46′ Willian José), Souza, Elano (80′ Jean Deretti), Zé Roberto (C) - Eduardo Vargas y Marcelo Moreno Martins (46′ André Lima).
Força Grêmio! Rio Grande do Sul es Imortal Tricolor!